Uwaga, w tekście wystepują wyrażenia niecenzuralne.
Jest taka kategoria żarcia, którego nienawidzę. To żarcie, które udaje, że jest Twoim przyjacielem. Chodź, chodź, mówi. Chodź, zaprzyjaźnijmy się. Nie, nie chcę stałego związku i Ty też nie, prawda? Będziemy przyjaciółmi od ru**ania. Kiedy bedziesz mieć ochotę na trochę przyjemności, zadzwoń. Będzie zaje**ście, ale wciąż jestem Twoim przyjacielem, więc nic Ci nie grozi.
Niestety, jak wiadomo, jeśli coś brzmi zbyt idealnie, to nie istnieje, bo nie ma ideałów. Co różni żarcie, o którym mówię, od fuck friends? Nic. Z jednego i drugiego żaden przyjaciel, a jedno i drugie Cię wy**cha.
Coca Cola Life
Fot. Google.com
Chodź, chodź, No zobacz, jestem zielona. Nieee, no co Ty, wcale nie dlatego, że cola bez barwników jest zielona! To stare zazdrosne baby tak mówią! Jestem zielona, bo jestem zaje**ście zdrowa, ekologiczna i naturalna.
Jestem słodzona stewią. Oj no nie w całości, no bez przesady. Jestem słodzona cukrem. Ale stewią trochę też, no patrz, na ostatniej pozycji listy składników jest stewia! Okej, barwnika E150d i kwasu fosforowego jest więcej niż tej stewii i w sumie to powinnam się nazywać "napój gazowany wodno-cukrowy z kwasem fosforowym i kilkoma gramami stewii",ale "Coca Cola Life" brzmi lepiej.
A poza tym kiedy mnie pijesz, to czujesz się taka młoda i fajna, prawda? O to chodzi w napojach, co nie?
Happy Meal McDonald's
Fot. Google.com
Co mnie tu wkurza? Jabłuszko. Przeklete cholerne jabłuszko. Taaak, jesteś super mamą. Wprawdzie zabrałaś dziecko do Maka i przyzwyczajasz je, że dzieciństwo będzie kojarzyć mu się z cheeseburgerami, a w dorosłym życiu na stres będzie reagować chęcią zjedzenia McZestawu i poczucia znajomej od dziecka słono-tłustej kojącej mieszaniny. Ale przeciez w Happy Mealu jest jabłuszko! Czyli że w sumie to jest zdrowy, nie?
Nie.
Tak w ogóle to u nas jeszcze dają jabłko w całości. W Stanach najpierw zaczęli jabłuszka obierać, żeby dziecko ząbków nie zmęczyło, a teraz podają obrane kawałki w foliowej torebce z sosem karmelowym do tego. Czekam, aż jabłko będzie w panierce.
Fot. Google.com
Chipsy Sunbites
Fot. Google.com
Oj, to jest dopiero fuck friend! Jeśli na skali cwaniactwa McDonald's ma 10, to Sunbites zasługują na 20. Jedna z najbardziej kłamliwych kampanii reklamowych, jakie istnieją. Nie, to nie są zdrowe fajne błonnikowe przekąski wielozbożowe. To je**ne chipsy, które prawie nie różnią się od innych normalnych chipsów. Tak, wiem, że w reklamie Gosia skacze i ma ładną sukienkę. Polecam genialny tekst z jestesmyfajni.pl . Sunbites są ze zbóż, a nie ziemniaków i mają troszeczkę mniej tłuszczu niż zwykłe Laysy. Poza tym wychodzi w sumie na to samo. Jesli już koniecznie chcecie zapchać się chipsami - lepiej kupcie "Prosto z pieca" Lay's. Mają naprawdę mniej tłuszczu i kalorii, tylko u nich w reklamie Socha nie skacze.
Slim Fast, Smart Food, Shit Food
Fot. kompilacja z Google.com
Tego typu produkty już na pierwszy rzut oka wyglądają podejrzanie. I z góry przyznaję - tak, ja też kiedys dałam się na nie nabrać. To różnego rodzaju proszki, które rozpuszczasz w wodzie, mleku, robisz szitowe koktajle, które mają zastąpić Ci jakiś posiłek. Smakują jak chemiczne g*wno, ale już odkryto dlaczego: ponieważ są chemicznym g*wnem :D
Ja rozumiem, że jeśli wysyłamy astronautę w kosmos i nie mamy mozliwości dać mu małej szklarni z domowymi ogórkami, to pakujemy mu do plecaka pudło z koktajlami w proszku. I rozumiem, że chorym w szpitalu podajemy kroplówkę, a maratończycy wciągają na trasie odżywki w żelu. To są sytuacje niecodzienne, wyjątkowe. W normalnym życiu masz dostęp do sałaty, ogórka, pomidora, kurczaka, ziemniaka. Uszanuj to. Tak, okej, może schudniesz, jeśli będziesz 3 razy dziennie wypijać słąbą breję z witaminami i błonnikiem. Może i nie będziesz mieć anemii, może spadnie Ci brzuch. Ale na pewno nie będziesz pić tej brei do końca życia. Nie będziesz już zawsze smażyć omleta z mieszaniny jajek w proszku i wody z tymiankiem. Będziesz czekać na koniec diety jak na wyjście z pudła, a potem rzucisz się na żarcie i posikasz się z radiości na widok tłuszczu z frytownicy.Jakkolwiek efektownie i niewiarygodnie brzmiałyby obietnice producentów takich preparatów, pamiętaj: Siki. Tłuszcz. Frytownica.
Lepiej zrobić sobie cheat meal niż decydowac się na długoterminowe faszerowanie fuck food friendsami. A jeśli mimo wszystko i tak masz na nie ochotę, to masz też prawo wiedzieć, czym to jest. A czym nie jest.
Święta prawda!
OdpowiedzUsuńGenialna notka - ileż ludzi twierdzi, że produkty 'light' można jeść bezkarnie w każdych ilościach? Co do cheat mealu, zgadzam się w 100%, byle nie za często :D
OdpowiedzUsuńMyślałam, że koncern Coca-Cola stanie na wysokości zadania i faktycznie posłodzi Colę stewią. Jak zwykle marketingowy shit. A chodzenie do MAC'a na sałatkę czy jabłko jest bez sensu. Tam się idzie na BigMaca. Raz, od wielkiego dzwonu. Reklamy SunBites też mnie bawią. Podobnie jak reklama płatków śniadaniowych ze śp. Anią Przybylską: "Zawierają jedynie 9 gramów cukru na PORCJĘ". Sugerowana porcja to 30 gramów, czyli, jak łatwo wyliczyć, niemal 1/3 tej porcji to czysty cukier. Hmm, samo zdrowie. Tylko zagryźć białą bułą z nutellą, popić słodkim niby kakao na sztucznym mleku, na drugie dać dziecku do szkoły zdrowe kanapki Kinder i sunbites na przekąskę, a na obiad zabrać do Mac'a...
OdpowiedzUsuńooo, z tymi płatkami śniadaniowymi to też strzał w dziesiątkę. Albo "batoniki" z płatków śniadaniowych (widziałam takie Chopachic) - masakra. Cukier i syrop glukozowo-fruktozowy z mączką kukurydzianą, odrobiną kakao, sklejone melasą z cukru :P super zdrowe :P
UsuńCześć
OdpowiedzUsuńNazywam się Klaudia i z chęcią stworze dla Ciebie ślicznego bloga.
Jeśli, więc jesteś zainteresowany czymś takim, proszę napisz do mnie.
O to mój FB https://www.facebook.com/wystrojbloga
Zapewniamy szybką i dobrą prace, okraszoną stałym kontaktem.
Zapraszam serdecznie i przepraszam za SPAM :*
prawdziwy szczery post bez owijania w bawełnę i bez strachu, ze komus sie nie spodoba :) jestes szczera, lubie to
OdpowiedzUsuń